czwartek, 25 października 2012

Rozdział 3

aBello...- powiedział Edward-wyczytałem z myśli Jaspera, że widział cię gdzieś jak walczyłaś z nim na jednej z bitew.
- Tak, ale go nie zabiłam-musiałam coś szybko wymyślić. Nie wiedziałam co mam zrobić przecież nie powiem mu kim jestem bo zacznie się nadzur 24h/dobę.
- Nie o to mi chodzi
- A o co?
- Przypomniał on sobie w myślach, że byłaś jedną z wysłanników Voltery.- powiedział to jakby z wyrzutem. Świetnie, a ja jusz myślałam że to może być ten jedyny, najważniejszy wampir w moim świecie.-Carlisle mówił, że jesteś kimś ważnym dla Ara, ale nie chciał powiedzieć kim tak naprawdę jesteś. Wiemy tylko, że miał dość twojego marudzenia na tryb ich życia.
- Bo to prawda może naprawdę mam na nazwisko Volturi, ale nigdy w życiu nie zabiłam człowieka, ba nigdy nie pozwoliłam by coś im z mojej strony zagrażałoi. Co prawda nie raz byłam przy tym jak mordują ludzi. Na początku się krzywim, ale z czasem zrozumiałam, że nic nie zdziałam.
- Co masz przez to na myśli?
- Chodzi o to, że próbowałam ich przekonać do mojej diety. Dzieki temu Marek ograniczył mordowanie ludzi do minimum, a reszte pragnienia zaspokaja krwią zwierząt. Tak samo jak Jane, Demetrii, Aleks, Haidi czy...
- Czy kto?- zobaczył w moich oczach coś, że nagle dopowiedział-Nie musisz mi mówić jak nie chcesz. Ja to zrozumiem.
- Powiem, ale może innym razem.
- Uśmiechnęłam sie do niego i spojżałam mu w oczy.Zatonełam w nich na maksa tak starasznie chciałam go pocałować i wtedy on się na demną pochylił i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Zamurowało mnie właczyłam jego dar i usłyszałam" świetnie coś ty zrobił ledwie się znacie a ty ją całujesz, Co z ciebie za idiota. Wszystko spieprzyłeś". Cholera nie moge doprowadzić żeby się poddał. Przeciueż mi na nim też zależało, a nie mam zamiaru przez jakieś głupie myśli Emma wszystko stracić. Działo się to w cągu 2 sekund. Gdy ten się chciał odemnie odsunąć ja oddałam pocałunek. Stanęłam na poboczu, a po chwili odważyłam się spojrzeć na Edwarda. Ten uśmiechał się od ucha do ucha.
- z czeko tak zacieszasz?
- Ja ..tylko..bo.. myślałe...- Jąkający sie wampir, a to dobre.
- Nie mam ci tego za złe, ale 
- Ale co
- Nigdy się jeszcze tak nie zachowywałam, przy tobie nie wiem co robię normalnie głupieje..- nawijałam tak jeszcze dobre5 mniut, gdy nagle Edward zamknął mi usta pocałunkiem
- co?- zapytałam straciłam kompletnie pojęcie co się teraz dzieje. Liczył się tylko on.
- Tak gadałaś, że musiałem cię jakoś uciszyć.- zaśmiał się
- Z czego sie śmiejesz?
- Jesteś identyczna jak Alice.
- A to, żle czy dobrze?-zapytałam, według mnie Alice była świetna. Sądziłam nawet, że będzie mi bliższa nawet od Chaidi czy Jane.
- Zależy z jakiego punktu widzenia-na końcu się zawachał
- to znaczy.
- Alice jest takim wulkanem energii, podobnie jak Emmet, ale ona przynajmniej nie robi za rodzinnego błazna... i myśli- nie wytrzymałam i zaczęłam chichotać- Daj mi dokończyć- pokazałam że zamykam buzię, uśmiechnął się i kontynuawał- to jest jej dobra strona, natomiast te zakupy i masa szalonych pomysłów... to jest raczej jej zła strona.
- To będziesz musiał jakoś z nami wytrzymać.-powiedziałam to z wielkim bananem na twarzy.
- Co?!- popatrzył na mnie ze strachem- Jak to?
- Bo przez minimum rok będe z wami mieszkać.
- Ale prosze nie wycągaj mnie na tak długie zakupy.
- Spoko, ale
- Co, wiesz, że jusz jesteśmy na miejscu, a ja nie oriętuje się gdzie jest zjazd do waszego domu.
- Za dwa kilometry.- Po 3 minutach jazdy byliśmy już na miejscu.
 Wysiadłam z samochodu i nie zdążyłam zrobić kroku a Alce się na mnie żuciła i szepnęła mi na ucho
- Już wszystko wiem, będziemy siostrami. Nikt nie słyszał tego co mi mówiła tylko Edward się chichrał, ja zresztą też gdy zobaczyłam w myślach Al jak nas cały czas podglądała w swoich wizjach. Niestety to ostatnie usłyszał Emmet.
- No właśnie.- zawturowałam mu i spojrzałam na Alice błagalnym wzrokiem ta szybko zrozumiała o co mi chodziło więc szybko dodała
- Przeciesz Bels będzie z nami mieszkać mnimum rok, więdz musi z nami chodzić do szkoły, i widziałam w wizjii że będziemy udawać zaginione siostry, tylko biologiczne. -Po tym powiedziała w myślach że to akurat prawda bo taki pomysł miał Carlisle.
- Aaaaaaaaaaa- powiedział inteligentnie Emmet.
- A Jusper popatrzył się na mnie i Edwarda i w myślach dodał: Ta to znaczy że będe twoim szfagrem, A Edward Alice. Po ostatnich słowach zaczął chichrać. No tak ten jego przesrany dar. " Spoko nic im nie powiem, ale powinni wiedzieć, to kim jesteś naprawdę też. Całe szczęście podczas tej rozmowy okryłam go tarczą i pogrzebałam w umyśle tak, żeby za każdym razie zamiast tego ostatniego powiedział coś innego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz