- Emmet bądź mężczyzną i nie uciekaj przed taką drobniutką dziewczynką- powiedział Edward powstrzymując ostatnimi siłami śmiech.
- Och- podeszłam do niego i pocałowałam-dzięki skarbie.
Zdjęłam tarczę i przekazałam mu"idziemy na polanę". Ten tylko pokiwał głową na znak zgody i pobiegł ze mną w wampirzym tempie w wyznaczonym kierunku.
- Nareszcie sami - powiedział i mnie objął - Emmet się ciebie naprawdę przestraszył.
- Jestem Volturi więc umiem sprawić że wampir się skuli samym wzrokiem.
- Ta, ale Jasper też jak zobaczył ten twój mord w oczach skierowany na Emmeta to był pod wrażeniem, że on tak działa.
- Wiesz wyglądam na bezbronną dziewczynkę, ale w rzeczywistość jest okrutna.- po chwili dodałam- wiele wampirów podchodziło na bitwach do mnie żartobliwie, a gdy inni widzieli jak szybko pokonałam jakiegoś wampira, to uciekali przede mną. Wtedy nie miałam wyjścia i używałam tylko darów.
- Naprawdę działem jak walczysz- wyglądał jakby się zamyślił po czym dodał- może w miarach części kary będziecie walczyć przy całej rodzinie. Ktoś powinien mu pokazać, że dziewczyny nie są gorsze od niego.
- Yhym.
- Coś cię martwi- raczej stwierdził niż zapytał.
- Zastanawiam sobie czym sobie na ciebie zasłużyłam.
- Taka już jest wampirza miłość- po chwili kontynuował- niby czemu Rosalie zwróciła uwagę na Emmeta, a Jasper na Alice.
- Jak to Jas na Al?
- Ciągle marudzi, że robi za manekina, i że ona tymi zakupami wykończy go kiedyś.
- Mimo to nadal ją tak samo kocha.
- Może nawet bardziej- spojrzał mi w oczy- ja nie byłem na tyle silny by ze sobą walczyć i piłem ludzką krew, a ty mimo nacisku całej Volterry jej nie piłaś. Zrezygnowałaś nawet z używania niektórych zdolności bo wtedy byłaś po nich bardzo zmęczona, ale mimo to nie zmieniłaś diety.
W wdzięczności pocałowałam go w usta.
- A to za co?
- Podziękowania za to co powiedziałeś.- tym razem to on mnie pocałował. Całowaliśmy się tak parę minut, a może nawet godzin. Nie ma co poszliśmy na całość. Leżałam z Edwardem na środku polanki przytuleni do siebie.
- Kompletni z nas wariaci- powiedziałam i w wampirzym tempie się ubrałam, Edward poszedł w moje ślady.
- Przeszukaj myśli Alice lub Jaspera. To są dopiero wariaci, najdziwniejsze jest to, że Emmet i Ros nawet im nie dorównują, a wygląda to na odwrót.
- Teraz to raczej my będziemy pod ostrzałem- stwierdziłam.
-Tak, ale co poradzisz na to , że z początku każda wampirza para nie ma dosyć.
- Taaaaaaaaa- podeszłam do strumyka i przy nim usiadłam. Patrzyłam na odpicie księżyca w tafli wody. Po chwili przy mnie uklęknął Edward.
- Wracamy? Bo myśli Al aż wrzeszczą, że tu je słychać.
- Wracajmy-mój skarb podał mi rękę by pomóc mi wstać. Biegliśmy w stronę domu trzymając sie za ręce, sprawdziłam w telefonie godzinę było wpół do 9, ale jak na ten klimat było już całkowicie ciemno.
W domu czekała na nas niespodzianka, a byli to...
Powracam po dość długiej przerwie. Z komputerem już jest wszystko w porządku. Mam nadzieję, że nie będzie już więcej komplikacji. Rozdziały będą się pojawiały w miarę systematycznie. Martwi mnie jedynie liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem. W ciągu ponad miesiąca dodano tylko 4 komentarze. Oczekuje, że będzie ich więcej bo nie wiem czy wtedy dla tych 4 osób opłaca się pisać Bloga. Proszę również o to co wam się podoba, a co nie w moim opowiadaniu, a postaram się do tego dostosować. Nie bójcie się krytykować bo wtedy będę wiedziała co trzeba zmieni, ale proszę byście uzasadnili dlaczego coś wam się nie podoba bo jeśli tego nie będzie nie będę zwracała uwagi na te komentarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz