(Bella)
Byliśmy już w samolocielecącym do Seatle skąd pojedziemy do Forks, tam gdzie mieszkają Cullenowie. Za3 dni skończą się ferie zimowe. Carlisle i Esme już załatwili mi papiery doszkoły. Jestem w klasie języków obcych. Nie powiem trochę mi to odpowiada. Wkońcu znam Włoski, Francuski, Hiszpański, Polski, a ostatnio w księdze owampirach z darami, którą zaczęłam studiować jakie dary na świecie istnieją isą bardzo przydatne. Chodzi o to, że była ona po łacinie. Poprosiłam więc wujkaMarka by mnie nauczył tego języka. Według wersji jaką ustaliliśmy w drodze nalotnisko to Alice i Emmett są „biologicznym rodzeństwem”, taką wersję znająludzie w Forks. Natomiast ja jestem bliźniaczką chochlika. Przyczyna tego, żenie zostaliśmy adoptowani było to, że mnie tego samego dnia co trafiłam do domudziecka zostałam adoptowana. Alice i Emmet postanowili mnie odnaleźć, ale udałoim się to dopiero teraz, gdyż okazało się, że adoptował mnie znajomy Carlislaze szkoły. Taka była oficjalna wersja. Na początku miałam być tylko siostrąAlice, ale ze względu na moją urodę Emmet będzie pełnił funkcję ochroniarza.Coś w stylu : Jeśli tkniesz moją siostrę to cię zabiję. Zobaczyłam również wwizji, że to iż jestem z Edwardem blisko nie zniechęci chłopaków bo będąsądzili, że jeśli odbiją dziewczynę Cullenowi to odniosą wielki sukces, ale gdysię okaże, że Emmet toleruje to, że jestem z Edem. Ba a nawet to popiera bo sampodsunął pomysł Rosalie i Al by nas zeswatać. Esme obawiała się tego, żezaatakuje kogoś w samolocie albo jak będziemy w szkole, ale Aro zaprosił ich naucztę by zobaczyli moją odporność. W pewnym momencie myśleli, że chcę zabićkilkuletnią dziewczynkę i ich matkę, ale ja je osłoniłam tarczą.
- Nie ważcie się zabićjakiegoś dziecka i jego matki – powiedziałam groźnym głosem. Widziałam jak Esmewtedy odetchnęła z ulgą. Gdy uczta się skończyła zahipnotyzowałam te osobyktóre zabroniłam zabić. Sprawiłam, że zapomniały o tym co widziały i sądzą, żezgubiły się w zamku. Po prostu wymazałam wspomnienia i na ich miejsce wstawiłamfałszywe informacje. Sądzą, że znalazłam je w jednej z zakazanych części zamkuktóre są częścią prywatną. Uwierzyły mi. Lot minął mi na rozmyślaniach iwytłumaczeniu wszystkim Cullenom(bo nie wszyscy wiedzieli o naszym planie). Kunaszemu zdziwieniu Carlisle i Esme zamiast się wściec bardzo się ucieszyli.Myślałam, że Esme będzie na nas wrzeszczeć, ale ona ucieszyła się najbardziej.Zresztą na początku mieli dużo śmiechu z tego jak się wkurzyłam jak jakaś dziewczynaz personelu podrywała Edwarda, a on próbował ja spławić. Nie udawało mu się.Wszyscy się śmiali z tego jaka jestem zazdrosna. Nie kłóciłam się z nimi boEmmet nie dał by mi wtedy spokoju. Nawet głowa rodziny i Esme się śmiały z tejdziewczyny i tego, że ledwo powstrzymałam się by ją zabić nie z pragnienia, alez czystej nienawiści. Gdy zobaczyłam, że znowu zmierza w naszym kierunku Edwardi ja udawaliśmy, że jej nie widzimy. Gdy była na tyle blisko by nas zobaczyćpocałowałam Edwarda, a on nie zrozumiał na początku a co chodzi i mnieprzytulił. Gdy ta przeklęta lalunia zobaczyła, że mnie przytula i całuje całapoczerwieniała ze złości. Było to widać nawet przez tonę tapety na jej twarzy.Nikt nie wiedział dlaczego się tak zachowała i spojrzeli na nas. Gdy zobaczylico robimy Emmet nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Niezły pomysł Bello.Całe szczęście, że nic nie jemy z ludzkiego jedzenia bo by ciebie jeszczeotruła z zazdrości. Esme i Carlisle śmiali się z tego w najlepsze. Najbardziejjednak dziewczyny, ale po chwili miny im zżęły gdy inne lalunie zaczęły sięprzystawiać do ich partnerów. Najlepsza była Esme. Złapała Carlisla za rękę takby było widać ich obrączki, ale tamta dziewczyna nic sobie tego nie zrobiła.Gdy poszła w stronę toalet Esme ruszyła za nią i wślizgnęła się razem z Alicedo kabiny dla personelu gdzie siedziały dwie dziewczyny które podrywały właśnieJaspera i Carlisla. Biedaczki tak się ich przestraszyły, że omijały ich facetówszerokim łukiem. Rosalie za to bez skrupułów gdy stewardesa( wybaczcie, ale niewiem jak się to pisze więc mogłam to źle napisać) podeszła wtuliła się w ramieEmmeta i zaczęła mu szeptać do ucha. Zresztą i tak to słyszeliśmy, aledziewczyna się nie zniechęciła i odchrząknęła. Wtedy Emmet powiedział tak by niktz pasażerów nie usłyszał.
- Nie widzisz, żeprzeszkadzasz – wtedy objął Ros w tali i mocno pocałował. Po tych wszystkichakcjach wszystkie chwaliłyśmy Emmeta za jego postawę, a nasi faceci będąnocować przez dwa dni na kanapie. Gdy dałyśmy takie kary z Alice to Esme poszłanaszym przykładem. Met za to był usatysfakcjonowany tym, że każda z nas mówiła,że pozostali mężczyźni z Cullenów również powinni się tak zachować. Jego minajednak zżęła gdy podczas odbierania bagaży jakaś dziewczyna wsunęła mu do płaszczakarteczkę z numerem i numer bagaży.
- Co to jest?- zapytałaRos w samochodzie.
- karteczka z numerembagaży- odpowiedział spokojnie.
- Ciekawe bo to mi wyglądana…- tu wściekle spojrzała na Emmeta i krzyknęła – na numer telefonu.
Emmet spojrzał na niązdziwiony i spojrzał do kieszeni.
-Skąd to się wzięło?-zapytał
- Sam mi powiedz-powiedziała spokojnie Ros. Uspokoiłam ja udoskonalonym darem Jaspera bo on niemógł na nią wpłynąć bo nie był w tym samym pomieszczeniu.
Do domu zajechaliśmy jakgdyby nigdy nic. Było jednak widać jak nam się przyglądano, a raczej próbowano.Gdy ktoś z nich zauważył, że w jednym z samochodów jest jakaś dziewczyna pozoCullenami to od razu odezwał się gwar. Ja od razu wyobraziłam sobie to co sięstanie jak wejdę z Cullenami do szkoły. Właśnie weszliśmy do domu, a Esmenatychmiast się rzuciła by posprzątać.
- Esme nasi kochanichłopcy w nocy mają wolny czas to posprzątają- powiedziała Ros- ty też Emmecie.– Po tych słowach zrobił zbolała minę podszedł do mnie i powiedział.
- Możesz pokazywać innymosobom przeszłość kogoś innego?
- Tak-odpowiedziałam – aco?
- Pokaż Ros jak to było.-poprosił Emmet robiąc minę zbitego psa.
- Dobrze, ale pod jednymwarunkiem.
- Jakim?
- Jeździsz ze mną przezmiesiąc na zakupy. W końcu musi też ktoś odgonić sprzedawców od nas-powiedziałam i posłałam uśmiech Alice i Ros.
- Lepiej nie- powiedziała-ostatnio w jednym ze sklepów jest kilku nowych panów do obsługi bardzoprzystojni co nie Alice?- odparła Ros i spojrzała na Alice. Ta szybko zrozumiałao co chodzi i dodała.- No nawet był jeszcze jeden wolny. Na pewno się tobąBello zaciekawi. To jest pewne na 100%.
- Który to sklep?!-wrzasnął Jasper- Właśnie!!!- poparli go Emmet i Edward.
- Nie ważne- powiedziałami skierowałam się do Emmeta.- Zmieniłam zdanie zanieś moje walizki na górę domojego pokoju na ten czas. Na zakupy nie musisz z nami jechać.
- Jedziemy!!- krzyknęliwszyscy mężczyźni w pokoju włącznie z Carlislem. Esme uśmiechnęła się do nas ipuściła oczko.
- One nas wrobiły-powiedział Jasper z Edwardem.- Czuje jak są z siebie zadowolone- dopowiedziałpo chwili Jas.
- Zrozum ja na zakupyjeździłam zawsze z Feliksem i Demetrim. Ba nawet ja wtedy byłam obładowanatorbami bo nie dawali rady ich sami nosić.- powiedziałam. – Po to jest mipotrzebny Emmet i Edward, a Jasper będzie nosił torby Alice. Natomiast Carlisletorby Ros i Esme.- Ci spojrzeli na nas przerażeni. My tylko się uśmiechnęłyśmyi poszłyśmy do swoich pokoi. Nagle Alice stanęła mi na drodze.
- A ty gdzie?- zapytała.
- Do pokoju.
- Jest teraz gdzieindziej- powiedział i zaprowadziła mnie do drzwi między pokojem Edwarda a jej.Były one naprzeciwko drzwi do pokoju Alice. Jej pokój zajmował całą tamtąstronę domu. To znaczy większość z tego miejsca to garderoba. Otworzyła drzwi iukazał mi się przepiękny pokój*( oczywiście łóżko było inne, a tam gdziestała duża szafa były dwie pary drzwi).Za jednymi z drzwi była garderoba, a zadrugimi łazienka*( na przeciwko tam gdzie było odbicie znajdowałasię kabina prysznicowa). Moją uwagę w sypialni przykuło piękne ogromne łóżko*. Spojrzałam na Alice, a ta się uśmiechnęłai szepnęła mi do ucha tak cicho, że nikt oprócz mnie jej nie usłyszał- Na pewnosię przyda. Pokój ma takie barwy by Edward zbytnio nie narzekał. Nawet niezauważyłam, że jest już ciemno. Włośnie kończyłam rozpakowywać ostatniewalizkę. Przeniosłam też rzeczy z mojej poprzedniej garderoby do tej obecnej.Była ona o połowę większą od garderoby Alice, ale była już prawie zapełniona.Całe szczęście większość z tych rzeczy była już nie modna więc spakowałyśmy jew kartony i zawiozłyśmy na zbiórkę ubrań dla potrzebujących. Esme była wielceuradowana jak zobaczyła, że zamierzam oddać te ubrania.
- Już się bałem, że będzietrzeba powiększyć garderobę- powiedział Carlisle, a chłopacy się roześmiali.
- Nie śmiejcie siętak-powiedziałam- musimy przyśpieszyć zakupy bo mam mało rzeczy.
- Pewnie masz ich tyle ilenasze garderoby razem wzięte- powiedział Emmet i Jasper. Spojrzeli się naEdwarda, ale ten nie odważył się odezwać.
-Co ci jest?- zapytał Emmet.
- Wole nie mieć zakazu wstępu do pokoju.- Wyjaśnił Edward.
- Brawo Bello- powiedziała Rosalie- nie spodziewałam się, że tak szybko gowychowasz- powiedziała. Emmet za to zaczął się śmiać.- Mi z Emmetem poszłotroszkę dłużej.- Wtedy osiłek przestał się śmiać i strzelił na Rosalie focha. -Emmet-powiedziała z miną niewiniątka- pójdziemy już na górę- to natychmiastzadziałało misiek porwał Ros na ręce i zniknął w ich pokoju. Gdy wszyscy udalisię do swoich pokoi Edward przestał grać na fortepianie i podszedł do mnie.
- Może my też pójdziemy już do siebie-powiedział mi do ucha.
- A czy czasem o czymś nie zapomniałeś-powiedziałam przypominając mu o każe.- Ztego co wiem to chłopacy poszli na polowanie. Wszyscy z wyjątkiem Emmeta iciebie.
- Właśnie-powiedział a jego oczy zabłysły- dlaczego nie możemy wziąć z nichprzykładu.
- Głupi- powiedziałam uwolniłam się z jego uścisku i poszłam na górę. Jużchciałam wejść do pokoju Alice gdy Edward przerzucił mnie przez ramię i poszedłw kierunku swojego pokoju.
- Edwardzie-powiedziałam delikatnie- zanieś mnie do mojego pokoju. - Wypełniłmoją prośbę tak jak go prosiłam. Chciałam zamykać drzwi, ale wszedł szybko dopokoju.- Dziękuje.
- Bella-powiedział zrezygnowany- nie drocz się ze mną.
- No dobra-powiedziałam zrezygnowana- byłam ciekawa ile wytrzymasz-powiedziałam i chciałam coś jeszcze dodać, ale Edward zamknął mi ustapocałunkiem. Nie miałam siły go przerwać, ale po chwili zastanowienia to niechodziło o siłę bo mogłam użyć daru, że będę silniejsza i mogłabym się uwolnić,ale raczej o to, że nie chciałam go przerywać. Zaczęłam odpinać pierwsze guzikijego koszuli. Po chwili odrzuciłam ja w jakimś kierunku. Edward wziął mnie naręce i położył na łóżku nadal całując. Po chwili jego pocałunki przeszły namoją szyję, a następnie na dekolt. Chwilępo tym moja bluzka już po chwili leżała gdzieś na podłodze. Mimo, że byłociemno doskonale wszystko widziałam, a konkretniej to, że chłopacy wrócili zpolowania. Szybko nałożyłam na nas tarczę by nikt nas nie usłyszał. Po chwiliEdward spojrzał na mnie znacząco. Nie musiał nic mówić zrozumiałam o co muchodzi.
- Wole nie mieć zakazu wstępu do pokoju.- Wyjaśnił Edward.
- Brawo Bello- powiedziała Rosalie- nie spodziewałam się, że tak szybko gowychowasz- powiedziała. Emmet za to zaczął się śmiać.- Mi z Emmetem poszłotroszkę dłużej.- Wtedy osiłek przestał się śmiać i strzelił na Rosalie focha. -Emmet-powiedziała z miną niewiniątka- pójdziemy już na górę- to natychmiastzadziałało misiek porwał Ros na ręce i zniknął w ich pokoju. Gdy wszyscy udalisię do swoich pokoi Edward przestał grać na fortepianie i podszedł do mnie.
- Może my też pójdziemy już do siebie-powiedział mi do ucha.
- A czy czasem o czymś nie zapomniałeś-powiedziałam przypominając mu o każe.- Ztego co wiem to chłopacy poszli na polowanie. Wszyscy z wyjątkiem Emmeta iciebie.
- Właśnie-powiedział a jego oczy zabłysły- dlaczego nie możemy wziąć z nichprzykładu.
- Głupi- powiedziałam uwolniłam się z jego uścisku i poszłam na górę. Jużchciałam wejść do pokoju Alice gdy Edward przerzucił mnie przez ramię i poszedłw kierunku swojego pokoju.
- Edwardzie-powiedziałam delikatnie- zanieś mnie do mojego pokoju. - Wypełniłmoją prośbę tak jak go prosiłam. Chciałam zamykać drzwi, ale wszedł szybko dopokoju.- Dziękuje.
- Bella-powiedział zrezygnowany- nie drocz się ze mną.
- No dobra-powiedziałam zrezygnowana- byłam ciekawa ile wytrzymasz-powiedziałam i chciałam coś jeszcze dodać, ale Edward zamknął mi ustapocałunkiem. Nie miałam siły go przerwać, ale po chwili zastanowienia to niechodziło o siłę bo mogłam użyć daru, że będę silniejsza i mogłabym się uwolnić,ale raczej o to, że nie chciałam go przerywać. Zaczęłam odpinać pierwsze guzikijego koszuli. Po chwili odrzuciłam ja w jakimś kierunku. Edward wziął mnie naręce i położył na łóżku nadal całując. Po chwili jego pocałunki przeszły namoją szyję, a następnie na dekolt. Chwilępo tym moja bluzka już po chwili leżała gdzieś na podłodze. Mimo, że byłociemno doskonale wszystko widziałam, a konkretniej to, że chłopacy wrócili zpolowania. Szybko nałożyłam na nas tarczę by nikt nas nie usłyszał. Po chwiliEdward spojrzał na mnie znacząco. Nie musiał nic mówić zrozumiałam o co muchodzi.
-Nakryłam nas tarczą- powiedziałam, a ten tylko się uśmiechnął i pozbył się ostatnichczęści naszej garderoby.
Nagledo pokoju wpadł Emmet i Jasper.
-Nie widziałaś może…- powiedział Emmet, ale zamurowało go jak zobaczył w jakiejpozycji nas zastał.
-Nie no ten to zawsze wybiera odpowiednie momenty- mruknął Edward pod nosem i zemnie zszedł , a ja okryłam się kołdrą.
-Znaleźliśmy go, a nawet się nie staraliśmy go odnaleźć- powiedział Jasper i jużpo chwili razem z Emmetem parsknęli śmiechem.Jednak nie zauważyli dwóch lecących w ich stronę poduszek które rzucił Edward itrafiły prosto w ich głowy. Rosalie i Alice zaciekawione tym co się stałoprzyszły, ale gdy zobaczyły mnie i Edwarda zrozumiały wszystko. Złapały swoichchłopaków za uszy i pociągnęły na korytarz. Po chwili drzwi się zamknęły i dałoradę usłyszeć, że dziewczyny zajmują chłopaków by znów nie wparowali mi dopokoju.
-Ci to zawsze mają wyczucie-powiedziałam,- a już szczególnie Emmet.
-To prawda-powiedział Edward i mnie pocałował. Postanowiliśmy dokończyć to conam wczoraj przerwano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz