czwartek, 25 października 2012

Rozdział 1

ROZDZIAŁ I
(Bella)
- Tato ja nie chcę jechać na kolejną bitwę- byłam nimi znudzona-Mam już dość chcę pożyć jak zwyczajna nastolatka.
- To przecież nie możliwe bo jesteś wampirem-powiedział zdenerwowany Aro.
- Rany no to poudawać nastolatkę-byłam już na maksa wściekła, w końcu ile można. Zwiedzałam świat, spoko ale tylko "przejazdem"
jak byliśmy w drodze na jakąś bitwe.
-Nie dasz sobie rady z pragnieniem-odparł Kajus- jeszcze kogoś zaatakujesz i nas wydasz, a nie mam zamiaru zabić własnej bratanicy.
-To zrobimy jej test-oznajmił Marek-za 30minut przybędzie Haidi. Niech Isabella towarzyszy nam podczas uczty-już chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi Aro
- Będziesz tylko obserwować, ale musisz oddychać, jeśli ci się uda możesz wyjechać.
-Wiecie, że zapach ludzkiej krwi nie robi na mnie żadnego wrażenia.
- W takim razie możesz się zgodzić-odparł mój ojciec.
-Zgoda-odpowiedziałam. Byłam pewna, że dam radę, ale dla pewności sprawdziłam przeszłość. Wszystko było w porządku. Wtedy do sali głównej weszła Haidi. Zaczęło sie wszystkie wampiry żuciły sie na ofiary. Nie mogłam na to patrzeć, ale nie chciałam dać im satysfakcji.
Gdy wszystko się skończył9o podszedł do mnie Aro
-No cóż- westchnął głęboko- wygląda na to,że wygrałaś.
-No co ty nie wierzę tatko-powiedziałm z sarkazmem.
-Wyjedziesz do Forks-powiedział-mieszkają tam Cullenowie. Są wegetarianinami jak ty. Poproszę Carlisla by się tobą zajoł na ten czas.
- Tato nie jestem dzieckiem-byłam na maksa zdenerwowana-niemam przecież 5 lat.
-Nie puszcze cie jeśli nie będziesz pod dobrą opieką
-Zgoda
-W takim razie dziś o 20 masz samolot-mówiąc to uśmiechnął się zadziornie
-Jasne-dopiero po chwili do mnbie dotarło co powiedział-Co nie zdąże się spakować
Szybko wybiegłam z sali za mną było słychać tylko śmiechy. 
-Haidi,Jane, Renata-wpadłam na moje przyjaciółki-pomożecie mi sie spakować mam tylko 9 godzin
-Jasne kochana-odpowiedziały chórem.
Wpadłyśmy do mojego pokoju, wyciągnełam walizki i zaczęłam się pakować. Wyrobiłam się 5 min przed czasem bo do pokoju wszedł Demetri.
-Hej, goto...-zaniemówił gdy zobaczył 12 dużych walizek.
- A ci co, mowe odjeło-śmiałam się z dziewczynami
-Feliks, Aleks-zawołał dem-chodzćie na chwile mi pomóc
Po chwili w dzwiach stali chłopacy
-Weście pozostałe torby-powiedział Demetrii, po czym wzi.ął 4 walizki i wyszedł. Chłopacy wzieli reszte i poszli do garażu.
Po 30 mniutach jazdy byłam na lotnisku. Pożegmałam się z Demem i poszłam na odprawę.Lot minął mi szybko, może dlatego bo planowałam jak sie ubrać do szkoły. Wyszłam z samolotu i czekałam na bagaż. Wtedy podszedł do mnie Carlisle
-Witaj Bello
-Cześć-odpowiedziałam z uśmiechem
-Znam ten uśmiech-0powiedział się śmiejąc-ile masz wolizek?
- Mało...-przeciągałam niemogąc powstrzymać śmiechu
-Niech zgadne 10
-Blisko
-to ile?
-12
Do do ciebie podobne-powiedział z uśmiechem-Jasper, Emmet, Edward
-O co chodzi? Spytał blondyn
-Pomożecie mi z bagażami
-Jasne-odpowiedzieli zgodnie, gdy zobaczyli bagaże zaczęli klnąć pod nosem.-dobrze że mamy dwa samochody.
-Właśnie czum będziesz jeżdzić-zapytał mnie blondyn
-Jutro sprowadzą mój samochód
-To dobrze-odezwała się blondynka-jestem Rosalie,a to jest Alice.
-Część Bella-podałam im ręke a Ros ją przyjeła ale Alice się na mnie żuciła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz