czwartek, 25 października 2012

Rozdział 2

Rozdział 2
Byliśmy już w domu Cullenów, Alice zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Był on fioletowo-beżowy, pod ścianą stało łóżko z fioletową pościelą, kilka szafek i 2 pary dzwi. Jedne z nich prowadziiły do łazienki, która była w odcieniu błękitu z białymi kafelkami na podłodze. Natomiast drugie prowadziły do garderoby która była ogromna. Nadal była to tylko połowa mojej garderoby w Volterze, ale była tak użądzona ze zmiesci się tam tyle samo żeczy.w jednej ze ścian były kolejne dzwi, otworzyłam je a tam było pomieszczenie a w nim pełno butów.
 Szybko zbiegłam na duł i krzyknełam
- Kto użądzał moją garderobę
- Mówiłem że pszesadzicie- śmiał się Emmet z Jasperaem i Carlislem.
- My- powiedziała Ros- Ja i Alice.- Chochlik oczywiście wszystko widział i już zaczął się radować
- Dziękuje!!!-krzyknęłam i się na nie żuciłam.
- Co kolejna zakupocholiczka- prychnął Emmet.
- A pro po zakupów- powiedziała Ros
- Moglibyśmy się wybrać- dodała Alice
- Szczególnie że jak się rozpakuje to i tak ponad połowa będzie pusta- dodałam z chytrym uśmiechem
- Coś ty narobił- krzyknął jednocześnie Jaz i Edward. Zaraz skąd on się tu wziął.
- Tak zawzięcie dyskutowałaś że mnie nie zauważyłaś- powiedział z uwodzicielskim uśmiechem Edward. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego wygląd. Miał on miedziane włosy, piękne złote oczy mogłam w nich zatonąć. Po chwili usłyszałam myśli Emmeta który powstrzymywał się by wyglądać poważnie. Całe szczęście tylko on był w pomieszczeniu gdy zachwycałam się oczami Edwarda. Mówił coś do Edwarda" no brat, kolejnej wampirzycy zawruciłeś w głowie. Wiem, że to nie w twoim stylu ale postaraj się troche a będzie ci jadła z ręki". Pomyślałam , że będzie trzeba dać komuś nauczkę.
- Nawet Emmet nie mniej takich myśli-powiedziałam poczym na odchodne żuciłam - wasze niedoczekanie
Było widać miny chłopaków. Najlepsza była mina Emmeta. 
-----------------------------------------------------------------------------
Byłyśmy już w centrum chandlowym przez 5 godzin, ale mi się nie nudziło. Widać był że Ros traci entuzjazm, a Alice była cała w skowronkach.
"  I co Edziu, teraz będziesz z nami jeżdził dobrowolnie na zakupy, a tak poza tym to nawet nie wiesz jak się ciesze. Mam kolejną toważyszkę do zakupów, ba nawet lepszą niż Rosale". Nie powiem ucieszyłam się że mnie tak szybko zaakceptowała. Zobaczyłam jak Edward i Emmet się chichrają, usłyszałam jak Emmet przekazuje edwardowi coś w myślach" Kolejna cholerna porąbana zakupocholiczka, ja w tym domu zwariuje. Nie długo chyba trafię do psychiatryka." Zaczełam sie chichrać a wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotkę. Wtedy dotarło do mnie co pomyślał.
- Ej -powiedziałam  z wyżutem
- Co -powiedział zdziwiony Emmet
- Tylko nie uwaga cytuje :  kolejna cholerna porąbana zakupocholiczka.-powiedziałam ze złością.- A pro po ja myślałam że ty uciekłeś z psychiatryka. Widać to że tam trafisz było ci pisane ale nie z powodu zakupów tylko tego że nic nie masz pod tą sfoją kopuła.
Wszyscy zaczęli sie śmiać, tyllko Emmet był naburmuszony, a Edward zdziwiony.
- Skąd wiesz co myślał- zapytał po chwili.
- To jeden z moich darów.
- To ile ich masz?- Zapytał Jasper
- 2
Jakie- zapytała Ros
- Jestem tarczą mentalno fizyczną-powiedziałm z dumą patrząc na Edwarda- a poza tym mogę tworzyć własne dary według mego widzimisie.
- Co to znaczy zapytał Emmet.
- To znaczy że wystarczy że pomyśle by władać darem Ara tylko na odległośc i już go mam.
- Ale zajebiście.
- Dobra wracajmy bo za 5 minut zamkną centrum chandlowe.
Byliśmy już przy samochodach gdy powiedziałam
- Ed pojedziesz ze mną odebrać mój samochód z lotniska bo już go sprowadzono.
- Jasne powiedział z uśmiechem.
 Biegliśmy lasem na lotnisko, na miejscu odebrałam samochód. I czekałam aż korek na autrostradzie się ruszy.
Wtedy Edward spojżał na mnie i chciał cos powiedzieć
- Bello..
-Tak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz